Czy to akako pełne cukru i tłuszczu oraz chemii i barwników może zabić?
Wczoraj udało mi się skończyć serię „Tajemnicze choroby”. Tak się złożyło, że kilka ostatnich odchinków obejrzeliśmy razem z dziećmi dzięki temu miałam okazję porozmawiać z nimi o tym jaką ogromną rolę w procesie choroby i zdrowienia pełni nasz umysł. (Żeby to dobrze wytłumaczyć nagram niedługo film, ale nie dziś bo znów jestem po nieprzespanej nocy (za to odkrylam kilka niezłych relaksujących muzyczek i relaksacji :P) Bardzo Wam polecam serię o osóbach cierpiących na „Tajemnicze choroby”. Do obejrzenia na platformie Netflix.
Oczywiście nie twierdzę, że bohaterowie nie mają one boreliozy, zatrucia mykotoksynami i metalami ciężkimi lub, że ich implanty nie przewodzą fal radiowych prosto do mózgu. Pewnie tak jest, ale jakby zbadać każdego z nas najprawdopodobniej mielibyśmy podobne wyniki jak bohaterowie serialu. Dalczego zatem my funkcjonujemy, a oni nie są w stanie wstać z łóżka?
Bardzo charakterystyczne jest kilka rzeczy… Warto się zastanowić dlaczego każda z osób ma swoje leki absolutnie wyeksponowane na środku swojej przestrzeni by nie móc ani na seksundę zapomnieć o chorobie?
Dlaczego wszystki objawy zaczęły się nagle w ważnym lub dla danej osobie momencie?
Dlaczego ich stan się poprawia pod wpływem sugestii, efektu placebo i rozwiązania konfliktu wewnętrzego lub zakończenia niechcianej relacji?
Dlaczego wszystkie tak uparcie odmawiają leczenia psychiatrycznego i psychologicznego? Choćby na próbę, skoro wydają setki tysięcy dolarów na leczenie i wymyślają najdziwniejsze jego formy?
Inną choć bardzo ważną kwestią jest to jak choroba niszczy im związki i relacje rodzinne i przyjacielskie….
Czy wymyślają sobie choroby? Absolutnie nie, są jak najbardziej poważnie chore somatycznie. Cierpią prawdziwie i mają prawdziwe zmiany w ciele. Jednak pytanie o przyczynę! Czy to mykotoksyna i fala radiowa czy symgnał z mózgu który jest przekonany ze atakowany jest przez mytotoksynę i falę radiową,? Nie możliwe? Efekt placebo, nocebo i spontanicznych remisji oraz śmierci pod wpływem sugestii są absolutnie i niepodważalnie naukowo potwierdzone. Boisz się horrorów? Lęk jest prawdziwy mimo że doskonale wiesz, że potwór jest tylko na ekranie…. Jednak nasz mózg ma czasem prolem z odróżnieniem rzeczywstości, wyobrażeń, wspomnień i marzeń…. Może wysłać prawdziwe sygnały na nieprawdziwe bodźce na podstawie przekonania, że są prawdziwe i dzieje się tak bardzo często. Co najmniej 90% chorób ma ogromnie wiele wspólnego z naszym stanem umysłu. Stan choroby to inny świat. Stan przewlekłej choroby to przebywanie na innej planecie. Osoby zdrowe stają się obcymi. A powrót stamtąd wydaje się często osobie chorej niemożliwy, tak jakby nie miała rakiety… Niby chce i pragnie wrócić, ale nie wierzy, że ta misja może się udać. Niby jest pragnienie życia na planecie „zdrwych” ale i lęk, że życie na innej planecie jednak nie jest takie fajne i na planecie „choroba” wiemy tak dużo…. Nie twierdzę, że dzieje się to na świadomym poziomie, świadomie pragniemy wyzdrowieć. Po prostu to nie takie proste „wyzdrowieć” w swojej głowie bo bardzo szybko utożsamiamy się z chorobą i byciem pacjentem, a umysł dąży do spójności z tożsamością i podtrzymuje stan by był zgodny z przekonaniem. To niestety blędne koło czy piekielna spirala wciągająca nas w dół. Im jesteśmy batdziej chorzy tym gorzrj się czujemy im gorzej się czujemy tym naprawdę stajemy się bardziej chodzy…. Dla mnie jako psychoonkologa to walka po stronie osoby chorej z wiatrakami ale wierzę, że moze się udać. Bo jak nie czuć się chorym i pacjentem jak nie ma się włosów i sił? Jak powrócić do zdrowia kiedy nasza dobra forma i zdrowie stały się tylko wspomnieniem i to tak nierealnym jakby nigdy tego nie było a rzeczywistością jest choroba i przerażająca myśl „jest we mnie rak”.. To co widzę tworzy moją tożsamość a widzę siebie jako osobę chotą więc jestem chora i czuję się chora…. Znam to na własnej skórze. Całe lata zasłaniałam sie przed wyzwaniami świata za chorobą autoimmunologiczną z przekonaniem, że jestem chora. Byłam i miałam paskudne realne objawy, ale baardzo też byłam chora w swoim umyśle, bo nie wierzyłam w siebie. Można a nawet trzeba, choć to trudne zmierzyć się z tym i dlatego warto mieć ze sobą kompana jeśli nie troszkę przewodnika 🙂 Nie mówię tylko o osobach w moim zawodzie czy innych zawodowych pomagaczach. To może być przyjaciel albo ktoś z rodziny. Ktoś kto ma silną wiarę i pamięć waszej dobrej formy i zdrowia. Śłuchajcie go i wierzcie mu.