Praktyczne podejście i dużo wiedzy, która realnie pomoże Ci:
1. Rzpoznać kryzys u siebie lub u kogoś z otoczenia. 2. Określić główne problemy i najbardziej zaburzone obszary funkcjonowania. 3. Wyjść z kryzysu. 4. Osiągnąć rozwój pokryzysowy.
Z webinaru dowiesz się: – czym jest kryzys i co różni go od trudnych wydarzeń – jak kryzys zmienia funkcjonowanie naszego mózgu – jak kryzys i stres wpływa na nasze zdrowie i konkretnie dlaczego tak się dzieje – jakie coechy i umiejętnoci rozwijać by łatwiej przejsć kryzys i być odpornijszym na kryzysy w przyszłości – co jest potrzebne i co trzeba zrobić by z kryzysu wyjść silniejszym, czyli co zrobić by osiągnąć wzrost pokryzysowy.
Webinar będzie próbą generalną przed warsztatem online prowadzonym tydzień póżniej w ramach ASP, która jest częścią Domówki „Pol’and’Rock” Festiwal. https://polandrockfestival.pl/asp/projekty-asp
Rozczarowanie – to słowo, które doskonale opisuje mój dzisiejszy stan ducha. Postanowiłam się jednak nie poddawać i coś z nim zrobić. Udało się. Podzielę się z Wami moją wiedzą i doświadczeniem związanym z tym tematem.
Najpierw zastanówmy się czym właściwie jest roczarowanie?
Rozczarowanie – emocja, której doznajemy, gdy nasza wiedza, wiara lub nadzieja ulegnie niemiłej dla nas konfrontacji z rzeczywistością. Konfrontacja może być dowolnie subiektywna, np. gdy ktoś nas wprowadzi w błąd. za Wikipedia Dodałabym jeszcze: … lub gdy nasze wyobrażenia i oczekiwania są nierealne.
Rozczarowanie może mieć konkretną przyczynę: 1. Ktoś nas zawiódł – jesteśmy rozczarowani przez kogoś. Czyli ktoś nie spełnił naszych oczekiwań i go obwiniamy za nasze rozczarowanie.
2. Coś nas zawiodło – maszyna, pogoda, natura, miejsce, wydarzenie itp.
3. Czasem bywa, że nikt i nic nie jest „winne„, albo może raczej – nie można łatwo ustalić przyczyny. Należy/można/warto po prostu uznać, że tak jest. (Bardzo wiele osób za wszelką cenę chce jednak dociec gdzie leży wina – prawdopodobnie by odzyskać poczucie bezpieczeństwa i kontrolę nad sytuacją. Niestety często zużywa się na to zbyt dużo energii, ale czasem warto. To temat do głębszej analizy i poszukiwań równowagi. Kto jest winien pandemii? Dlaczego mam raka? Dlaczego straciłam ciążę? Dlaczego mój mąż zginął w wypadku? Dlaczego ktoś wykupł ostatnie ciastko, a ja je tak bardzo chciałam! Słynne: DLACZEGO TO MNIE SPOTKAŁO!!!! P.S. na temat DLACZEGO przygotuję osobny artykuł.)
4. Gorzej gdy przyczyną naszego roczarowania jesteśmy my sami. (Właściwie to zawsze jesteśmy my sami, bo gdy nie ma oczekiwań, to nie ma roczarowań. A oczekiwania sami tworzymy. No ale większość z nas nie jest oświecona czy przebudzona (ja nie jestem), zatem większość z nas ma oczekiwania, odczuwa skrajne emocje i musi/może/chce dopiero się uczyć samoświadomości, samoobserwacji i samokontroli).
Zatem jeśli rozczarowanie jest konsekwencją naszego działania lub potocznie mówiąc naszą „winą” – co wtedy robimy? Bierzemy odpowiedzialność? Czy obwinamy kogoś, coś lub pecha i los, Boga? Jedna i druga postawa ma wady i zalety: Odsuwanie odpowiedzialności ma tą zaletę, że pozbywamy się dyskomfortu i możemy nadal czuć się ze sobą dobrze, a negatywne uczucia przelewamy na kogoś i na coś. Nie tracimy dobrego mniemania o sobie i mamy jasny obiekt do żalu daleko od naszego ego. Jest tylko jeden probem. Tu proszę o uwagę, bo napiszę coś bardzo ważnego, co zmieniło moje życie i może zmienić też Twoje. Zdanie, które kiedyś usłyszałam i jest jednym z moich „przykazań”: „Tam gdzie jest wina, tam jest i władza.” Wzięcie odpowiedzialności może być trudne, ale jednocześnie daje nam możliwość zmiany i wpływu na sytuację. „Zwalając wienę” jesteśmy bezsilni, bo nasza kontrola tak naprawdę nie wykracza poza nas, a i tu są ograniczenia. Możemy się łudzić, że możemy zmieniać innych, otoczenie, świat. Oczywiście możemy próbować wpływać, insiprować, pokazywać, dawać przykład. Możemy zachęcać do zmian, ale zmusić niekogo do niczego nie możemy. (W ostateczności uzyskamy powierzchowny efekt przez przemoc, zastraszanie, szantarz emocjonalny, groźby, błaganie, wywoływanie poczucia winy itd. Jednak efekt natychmiast ustąpi gdy ustąpi źródło nacisku.)
Co robić z rozczarowaniem? (Poniższe soposoby, są inspirowane filmem Mel Robbins z dodatkiem moich przemyśleń.)
Jeśli czujesz rozczarowanie – nie próbuj tego naprawiać. Zwłaszcza jeśli rozczarowanie dotyczy kogoś bliskiego, to bardzo trudno nam znieść tą sytację i za wszelką cene chcemy to naprawić, by ta osoba poczuła się lepiej i żebyśmy my poczuli się lepiej. Nam też trudno znieść własne napięcie i nieprzyjemne uczucia, więc chcemy je albo zagłuszyć (uciekajac w alkohol, jedzenie, gry, seriale, narkotyki) albo naprawić sytuacje, tak by jak najszybciej poczuć się lepiej.
Zamiast naprawiać – pozwól sobie na poczucie rozczarowania. Pozwól też innym poczuć rozczarowanie. Napisz to na kartce. „Jestem rozczarowana, bo…. mamy pandemię, przyszłość jest niepewna, nie wiem co robić i jestem zdezorientowana. Nie podoba mi się to!”
W drugim punkcie określiliśmy nasz stan, przyjeliśmy go jako fakt i go zdefiniowaliśmy. Teraz należy sobie pozwolić (lub tej osobie) by poczuć to. Poczuć wszystkie negatywne emocje i napięcie jakie wiąże się z rozczarowaniem.
Warto nieco rozszerzyć i objaśnieć powyższe punkty. a) Gdy staramy się coś naprawić to jednym ze sposobów jest podważenie uczuć i stanu. „Nie powinieneś/powinienem się tak czuć!”, „Jak możesz robić dramat i tak się się przejmować taką błachostką?” Po czym rzucamy argumenty mające zmienieć perspektywę: „Ludzie w ogóle nie mają domów” „Ludzie tracą bliskich, tracą życie, a Ty przejmujesz się jakąś dziewczyną?” „Jesteś zbyt wygodnicki, za dużo chcesz i nie doceniasz tego co masz!.” Sami ze sobą także przeprowadzamy takie „pouczające” dialogi. Oskarżamy się, potępiamy, wywołujemy u siebie i innych poczucie winy. Nie chę przez to powiedzieć, że zmiana perspektywny jest złą technika. Moim zdaniem jest bardzo dobra, ale nie jest dobrze, gdy robimy to w agresywny i napastliwy sposób. Zaprzeczjąc uczuciom, sprawiamy komuś przykrość, wpędzamy go w poczucie winy. Powoduje to dodatkowy opór. Na poziomie rozumu i myśli możemy sobie wytłumaczyć to, że faktycznie: jesteśmy zdrowi, mamy jedzenie i może być gorzej. Jednak emocjonalnie czujemy się źle i dodatkowo czujemy się paskudnie – bo „co jest z nami nie tak, że powinnniśmy czuć się dobrze, a czujemy się paskudnie?” Żeby zmieniać perspektywę trzeba mieć też odpowiednie doświadczenie życiowe i wgląd. (Często mamy pretensje, że dzieci są rozczarowane i robią „dramaty” z błachostek,). Wcale nie jest to takie oczywiste także u dorosłych, bo wiele osób kurczowo trzyma się swoich schematów i wcale nie chce z nich rezygnować. Czasem to długi i trudny proces.
Nazwać rozczarowanie i je odczuć. Świetnie, ale jak to zrobić, skoro większość z nas nie była uczona nazywania emocji. – no może kilku podstawowych. Odczuwanie też nie jest naszą najmocniejszą stroną, bo raczej mówiono nam o tłumieniu emocji i ich niewyrażniu. Unikamy też odczuwania emocji zwłaszcza negatywnych, bo to niewygodne, a nie lubimy tego co niewygodne i trudne. Jest też druga skrajność – odczuwamy silne emocje i dajemy się im totalnie porwać.
W przypadku rozczarowania sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana, bo to połączenie wielu emocji: zranienia, smutku, złości i poczucia straty… Wiele osób, doda do tego coś jeszcze, co będzie ich indywidualnym uczuciem.
Zidentyfikowanie uczuć jest bardzo pomocne, można to zrobić z pomocą koła emocji. Zidentyfikowanie słów wyrażających nasze uczucia pomaga. Pomagają też narzędzia psychologiczne np. koło emocji Plutchika.
Nazwanie i odczuwanie emocji ma pomóc nam zrozumieć nasz stan emocjonalny. Jest to krok do świadomej kontroli nad nim. Nie chodzi o to, by pławić się w rozczarowaniu i negatywnych uczuciach. Podkreślam to, bo wiele osób ma do tego tendencje. To też temat na kolejny artykuł albo i książkę. Ksiąki już o tym zresztą powstały. 🙂
Przypomnij sobie, że lepsze dni nadejdą. Wszystko przeminie, to też. a) Wyobraź sobie jakąś konkretną datę (w miarę realną), kiedy ta sytuacja, która Cię rozczarowuję się skończy. b) Wyobraź sobie co wtedy będziesz robić. Zwizualizuj to sobie. c) Znajdź prezentację wizualną tego dnia i tego co wtedy będziesz robił. d) Wydrukuj ten obrazek/kolaż zdjeć/moodboard lub samodzielnie to narysuj/namaluj. e) Wracaj do tego często i odczuj spokój i radość.
Naprawa sytucji oczywiście też jest ważna. Jednak jest to krok po świadomym zaakceptowaniu i odczuciu rozczarowania. Trzeba też pamiętać, że nie zawsze można sytuacje zmienić i nie na wszystko ma się wpływ. Pomyśl wtedy o małych krokach, które możesz kontrolować. Np. nie możesz kontrolować pandemii i tego co robi rząd i ogólnie rządy na świecie, możesz jednak zdecydować jak zadbasz o siebie i rodzinę.
W poprzedniej części podsumowania 2019 roku było głównie o blogu, mediach społecznościowych i edukacji. Ta część będzie poświęcona wydarzeniom, projektom i współpracom. Będzie dużo zdjęć 😉 (Można kliknąć w zdjecie i wyświetli się w pełnym formacie w galerii.) Zapraszam 🙂
Konferencje:
1. W lutym byłam w Krakowie na świetnej konferencji organizowanej przez Stowarzyszenie Unicorn – 4 Forum Na Rzecz Pacjenta Onkologicznego (Na jej temat powstał nawet wpis, ale utknął gdzieś w odmentach wpisów niedokończonych i nieopublikowanych. W tym roku go skończę i opublikuję, bo idea nie przestała być aktualna.) Dość mocno niepokoję się co z tegoroczną edycją, bo na razie nie ma żadnej informacji, a zbliża się coroczny termin. (W tym roku – 2020 konferencja się jednak nieodbyła :/) Ogólnie w tym roku, mam w planach tworzyć wpisy z konferencji, w których będę uczesniczyła, a nawet z poszczególnych wykładów, bo to wielka szkoda by umykało tyle cennej wiedzy. (Tak jak poumykało z poprzednich lat.:( Może uda mi się coś odtworzyć i opisać szerzej jakąś zeszłoroczną konferencję). Każda konferencja to ogrom wiedzy, przyjemność poznania fantastycznych osób i tona inspiracji i motywacji.
2. W kwietniu we Wrocławiu odbyła się jednodniowa, ale bardzo ciekawa konferencja na temat opieki wytchnieniowej. Znów miałam o tym napisać i to nie jeden wpis, bo temat jest bardzo istotny i znów zawiodłam. Niestety nie mogę odnaleć notatek i nie wiem czy uda mi się odtowrzyć treść konferencji z pamięci.
4. W październiku ponownie zawitałam do Gdańska na rewelacyjnej, jeśli chodzi o tematy i przejrzystość treści, konferencji: Konferencja Naukowa Hospicjum Dudkiewicza. Zainspirowała mnie ona do poruszenia kolejnych tematów na blogu i stronie na facebooku jakimi są opieka paliatywna i zwalczanie bólu.
5. Uwielbiam Gdańsk i tak się jakoś składa, że większość interesujących mnie wydarzeń tam się odbywa. Także zjazdy Akademii Cachingu Kryzysowego.
Wydarzenia:
W maju zakończyłam cykl superwizji. Prawie przez rok, co miesiąc jeździłam do Lublina, aby spotykać się z innymi psychoonkologami oraz moimi superwizorami. Przyznam, że były to męczące i kosztowne podróże, ale warto było. Lublin bardzo mi się podoba, Lubelkie Hospicjum Małego Księcia może być wzorem dla pozostałych hospicjów. (Zapraszam do odwiedzenia ich strony. Można pobrać bezpłatnie książeczkę dla dzieci, a Magdalena Różyczka, przeczyta ją Waszym dzieciom.) Niesamowiecie dużo się tam nauczyłam. Mam nadzieję, że jeszcze tam wrócę, bo tęsknie i znajdę podobną grupę gdzieś bliżej.
Kolejnego dnia miałam prelekcję podczas Pol’and’rock Festival. Nie będę ukrywała, że nieco się stresowałam, bo w końcu publika niemała, ale miałam flow. Naprawdę lubię to robić. Przypaskowo był to też mój debiut przed kamerą 😛 Bardzo amotorski film, będący fragmentem prelekcji nadal można obejrzeć na moim kanale na YouTube.
3. Wziełam też udział w kilku ciekawych wydarzeniach organizowanych np. przez fundacje Słonko, która zrobiła charytatywny maraton zumby. Oprócz zajęć z zumby były też współtowarzyszące atrakcje – można było nauczyć się badać piersi, dzieci mogły pomalować sobie buzie lub pobawić się z animatorką. Dla mnie najciekawszym stoiskiem było oczywiście stoisko z ciastami. 😛 Dochód z wydarzenia przeznaczony został na zakup skarpet i rękawiczek chłodzących dla pacjentów onkologicznych. Specjalne skarpety i rękawiczki pomagają zapobiegać neuropatii będącej powikłaniem chemioterapii.
4. W pażdzierniku miałam przyjemność uczestniczyć w fascynującym wykładzie odbywającym się w jednej z sal Muzeum Narodowego we Wrocławiu (samo muzeum też uwielbiam) na temat historii Wrocławskich szpitali. Kto mnie zna, ten wie, że jestem absolutną fascynatką historii medycyny. (Uwielbiam też historię sztuki, więc historyczna architektóra podoba mi się o wiele bardziej niż współczesna.)
5.W Paaździerniku 2019 obchodziąłam także pierwsze urodziny bloga i projektu Mamapsychoonkolog 🙂 To wprawdzie tylko rok istnienia, ale i tak jestem dumna z siebie, że wystarczyło mi samozaparcia 🙂 Jestem też dumna z projektu. Przez ten czas powstało mnóstwo ciekawych i wartościowych materiałów – artykułów, filmów i krótkich notek o iistotnych sprawach związanych z psychoonkologią i ogólnie psychologią.
6. Pomagałam też zbierać i wysyłać zabawki dla dzieci z centrum onkologii w Gliwicach. Sami też się troszkę dorzuciliśmy 🙂
Wolontariat: Mnóstwo wydarzeń przeżyłam dzięki byciu wolontariuszką we Wrocławskim Hospicjum dla Dzieci. Zakończyłam swój wolontariat w sierpniu 2020 po 1.5 roku działajności. Bardzo wiele się tam nauczyłam i poznałam mnóstwo fantastycznych osób. Dziękuję wszystkim za świetny czas i Wam też polecam wolontariat w hospicjum. (Zdjęcia oczywiście tylko z niewielkiej części wydarzeń.)
Projekty: W czerwcu i lipcu byłam trenerką w projekcie edukacyjnym grupy wolontariuszy „Bo chcę”, organizowanym w ramach wrocławskich mikrograntów. Podczas trwania projektu przeszkoliliśmy (wraz z jeszcze jedną prowadzącą i koordynatorem) 5000 dzieci w wrocławskich szkół podstawowych i przedszkoli. Opowiadałyśmy o idei wolontariatu i zaletach pomagania. 🙂 Ja też bardzo wiele nauczyłam się od dzieciaczków 🙂
Tak, to był bardzo aktywny i przyjemny rok, bogaty także w wiele ważnych i miłych wydarzeń z życia prywatnego, no ale to już nie temat na bloga o psychoonkologii, albo przynajmniej nie na ten post 😉
Wracam do dokańczania artykułów, które tkwiły dłuuugo w folderze „niedokończone”. Poniższy artykuł pisany był 24.04.2019 – dwa tygodnie po badaniach endoskopowych. Stracił nico na aktualności, ale nadal może przydać się osobom, które miały takie badanie.
Konsekwencje wyjałowienia jelit. U mnie najpierw widoczne były skutki oczyszczania jelit. Miałam z nimi spore problemy: dyskomfort, wzdęcia, gazy, do tego nagle na potęgę cała twarz wysypała sie pryszczami co ponoć może też mieć przyczynę w braku równowagi we florze bakteryjnej i osłonie jelita przez co nie są oną dobrą barierą i jedzenie bardziej szkodzi i uczula. Zaczęłam więc ponownie kolonizować swoje jelita preparatem probiotycznym.
Muszę przyznać, że efekt mnie bardzo miło zaskoczył. Już trzy dni po braniu kapsułek z bakteriami (biorę je rano naczczo) przestałam mieć problem z jelitami i wróciłam do porannego posiedzenia na toalcie i jak na razie dobry rezultat się utrzymuje. Pryszcze też przestały masowo atkować a te co były powoli znikają, zostają jednak po nich blizny. Zobaczymy jak będzie za 2-3 miesiące jak skończę się suplementować dobrymi bakteriami 🙂 P.S. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że pomogło! Jelita wróciły do prawidłowej pracy i włosy też przestały wypadać.
W zwiazku z jelitowym tematem, który ostanio był u mnie „na tapecie” postnowiłam lepiej poznać swoje jelita i żółądek. W ramach mojego Audiotekowego abonamentu kupiłam audiobooka „Historia wewnętrzna. Jelita – najbardziej fascynujący organ naszego ciała” – tu można pobrać darmowy fragment, a tu obejrzeć omówienie książki. Jestem dopiero w połowie, ale już wiem, że napewno napiszę na jej temat, artykuł na bloga i już mogę Wam z całą pewnością książkę polecić. Bardzo dużo, niezwykle ciekawych informacji o układzie pokarmowym i jego wpływie na nasze zdrowie oraz stan psychiczny. Okazuje się, że to prawda – jelita są drugim mózgiem i to nie mniej ważnym.
P.S. Książkę skończyłam – jest świetna i bardzo polecam, ale artykuł nadal nie powstał i już raczej nie powstanie, bo nie pamiętam już dokładnie treści 😛 Jaki z tego morał? Marysia – rób rzeczy od razu!!!!
Konsekwencje narkozy. Dużo słyszłam i czytałam na ten temat. Że się wymiotuje, że się jest osłabionym i rozbitym… Nie miałam nic takiego, czułam się świetnie zaraz po i w kolejne dni też. Choć znajomy z sali pozabiegowej, z którym pozostałam w kontkacie, zgłaszał znaczne osłabienie przez kilka dni po narkozie. Podobno też narkoza „skraca życie”. Nie wiem jak to sprawdzają, więc nie wiem czy dotyczy to też mnie. 😛
P.S. Rok po narkozie nadal żyję. 🙂
Jednak na pewno narkoza (lub coś innego) skróciło życie moich włosów, bo od ponad tygodnia po myciu, wyciągam ich garść i podczas czesania niestety też sporo wypada, więc… Już widać na głowie, że jest ich mniej i są słabsze. Nie wiem jak to dalej będzie. Na razie nienapawa mnie to optymizmem. No nic, może trzeba będzie zrobić krótką fryzurkę – przynajmniej podczas lata będzie chłodniej i wygodnie 😛 Na razie intensywnie będę je ożywiać i może powinnam stosować coś na odrastanie? Co polecacie?
Wyniki badań i co dalej. Jak już pisałam we wpisie relacjonującym badanie, obrazowo wyglądało to dobrze, ale podczas badania zostały pobrane dwie próbki. Odebrałam już wyniki badań histopatologicznych obu próbek.. Niestety nic z tego nie rozumiem. Jeden wycinek opisany jest bowiem jako „niejednoznaczny”, a drugi jako „niespecyficzny”…. Zatem wracam do punktu wyjścia i wiem, że nic nie wiem 😛 W poniedziałek idę z wynikami do pani doktor rodzinnej, ale nie sądzę bym dowiedziała sę czegoś szczególnego. Muszę więc zrobić jesze badani krwi i ze wszystkim pojadę pod koniec maja do Warszawy do mojej immunolożki.
P.S. Okazało się, że wszytko dobrze. Jestem w pełni zdrowa. Miałam tylko małe zmiany związane z moją autoimmunologiczną chorobą.
Podsumowanie. Nadal polecam robić badania profilaktyczne. Jednak należy podkręślić, że kazdy kij ma dwa końce (tak jak i przewód pokarmowy :P) i nie wsszystko jest lekkie łatwe i przyjemne oraz bez konsekwencji. Badania endoskopowe do najprzyjemniejszych nienależą i nieco rozlegulowują organizm. Jednak mogą uratować życie i uchronić nas przed gorszymi konsekwencjami leczenia nowotwórów. Przypominam, że podczas gastroskopii można wykryć zmiany w przełyku, żołądku i na dwunastnicy. Podczas kolonoskopii zmiany w jelicie grubym i na odbytnicy.
Kochani 🙂 Przeszłam na pracę online i telefoniczną. Na czas trwania pandemii będzie to działaność półwolontaryjna, bo konsultuję także bezpłatnie (wsparcie dla sób pracujących na „pierwszej linii frontu”). Teraz oczywiście zapewniam też wsparcie osobom w kryzysie związanym z pandemią. Osoby chore onkologicznie i wasze rodziny oczywiście nadal serdecznie zapraszam. (Wiem, że teraz potrzebujecie jeszcze więcej wsparcia.) Jeśli zatem będziecie znali kogoś komu przydałby się dobry i sympatyczny psycholog z powołaniem – zapraszam 🙂 I nie czekajcie na załamania i depresje, bo lepiej zapobiegać niż leczyć 🙂
Osoby, które nie mogą pozowlić sobie na jakiekolwiek koszty zwązane z konsultacją psychologiczną zapraszam na wspólny, wolontaryjny projekt psychologów (też tam można mnie znaleźć)