„Mikołajki” – to w Fundacji Wrocławskie Hospicjum dla Dzieci najważniejsze święto tej połowy roku. Jest co robić, bo szykuje się wielka impreza, która odbędzie się już w tą niedzielę czyli 9.12,2018. Będą podopieczni, ich rodziny, pracownicy, wolontariusze i goście. Będą oczywiście prezenty, Mikołaj, oraz inne atrakcje i pyszne jedzonko. Przygotowania do „Mikołajek” rozpoczynają się już dużo wcześniej, bo zorganizowanie tak dużej imprezy wymaga czasu i ludzi. Trzeba też wcześniej zorganizować prezenty. Na szczęście w tym roku mamy co rozdawać. Każda paczka przygotowywana jest z ogromną ważnością – przygotowana, pakowana a potem sprawdzana by nie doszło do pomyłki. Trzeba bowiem uwzględnić kto ją dostaje i w jakim jest stanie zdrowia, jakie ma możliwości motoryczne czy intelektualne. Dzieci, które nie będą mogły przyjechać dostaną paczki do domu. Rozwiozą im je pracownicy lub dotrą tam kurierem. Ale każde dziecko będące pod opieką Hospicjum swoją paczkę dostanie i to raczej prędzej niż później, bo jak wiadomo czas ma u nas ogromne znaczenie i każda chwila i każdy uśmiech są na wagę złota. Zatem cały ten tydzień rano i wieczorem sztab pracowników i wolontariuszy cieżko i wesoło pracuje. 🙂 Fajnie być pomocnikiem Mikołaja 🙂
Dziś byłam tam razem z Gajką. Czasem ją zabieram. To chyba jedne z nielicznych dzieci, które na hasło „jedziemy do Hospicjum” skacze z radości. Heh… Znów punkt widzenia zależy od punku siedzenia. Dla niej to ciekawe miejsce, fajni ludzie, dużo zabawek, atrakcje, słodycze, komplementy i zainteresowanie. Gaj zwykle trochę pomaga, dużo przeszkadza. Dziś był np. kryzys już od początku, który akurat rozumiem. Gaja weszła i zobaczyła dosłownie góry zabawek i żadna nie był dla niej. Nie można było też ich otwierać i się nimi bawić. To dosłownie złamało jej małe serduszko. No ale dostała jakiś malutki prezent, Potem zajęłam ją pracami plastycznymi i jakoś szło. Po trzech godzinach miała kryzys zmęczenia i znudzenia, więc wyszłyśmy. Trzy godziny to i tak sporo jak na moją dość trudną 4,5-latkę. Wiadomo wolę chodzić sama, bo więcej mogę zrobić, ale czasem mam tak, że albo idę z nią albo wcale, więc ją zabieram. Może na razie trochę przeszkadza ale niech się uczy i potem mówi głośno dalej, że Hospicjum to nadal życie i to życie tak dobre jak tylko się da. Przynajmniej takie jest założenie i tak się staramy. : )